NAJLEPSZE W PUDEŁKU JODY: DOJAZD JEST RÓWNIE WAŻNY, JAK JAK SIĘ TAM DOSTAĆ


To był VW Bus Jody z 1966 roku. Jody wcisnął swojego Sachsa 125 przez boczne drzwi i wyniósł deski surfingowe na dach. Tak długo, jak nie było przeciwnego wiatru ani wzniesienia, Jody jechała na plażę i na tor wyścigowy w dobrym stylu.

Jody Weisel

Pełzający profesjonalizm rujnuje sport, jaki znamy. Jest to widoczne w każdym aspekcie motocrossu, ale najbardziej widoczne w rzeczach, którymi jeździmy na wyścigi. Pamiętacie wszechobecną trójszynową przyczepę? Przyczepy motocyklowe były częstym widokiem na wyścigach motocrossowych — nawet na zawodach krajowych. Dla wielu kierowców był to jedyny sposób na doprowadzenie roweru na tor. W końcu nie możesz jeździć motocyklem crossowym po drodze jak facet z Harley-Davidson. Tak więc w latach 70. kierowca wyścigowy holował swój rower na tor za rodzinnym wagonem lub jakąkolwiek kupą złomu, na którą było go stać. Nic wielkiego, przyczepy były tanie, można je było przechowywać na podwórku i wymagały niewiele więcej niż zaczepu do przyczepy, aby przewieźć trzy motocykle na tor. Zamknięta przyczepa, podobnie jak przyczepa Pro-Trac firmy MXA, była głównym ulepszeniem przyczepy trójszynowej dla lokalnych kierowców. Rowery były zamknięte w środku i zapewniały schronienie przed deszczem i wiatrem.

To była przyczepa Pro-Trac MXA w 1984 roku. Była używana przez jeźdźców testowych Jody Weisel, Lance Moorewood, Gary Jones i David Gerig.

Ale eksplozja furgonetki z lat 70. zabiła przyczepę. Kiedy furgonetka stała się de rigeur, jedynymi ludźmi, którzy korzystali z przyczep, byli nowobogaccy harleyowcy, którzy przyczepiali swoje wieprze w promieniu dziesięciu mil od rajdu, żeby móc je wyładować i pojechać do miasta. Każdy, kto był kimkolwiek w latach 70., miał furgonetkę.

Dodges z dużym rozstawem osi zdefiniował pokolenie kierowców motocrossowych — nawet zespoły fabryczne podróżowały furgonetkami. Furgonetka była optymalnym środkiem transportu motocrossowego. Nie kosztowały wówczas ani grosza (około siedmiu tysięcy), można było założyć magiczne koła, dobudować ścianki w środku, prycze za fotelem kierowcy i aż trzy rowery schowane z tyłu (bezpieczne przed żywiołami i niedoszły Clyde Barrows). Niestety, OPEC wyrwał kudłatą wykładzinę bezpośrednio spod stóp kierowcy furgonetki (aw niektórych przypadkach także nad jego głową). Furgonetka, z całym jej znaczeniem kulturowym z lat 1970., zaginęła na stacji benzynowej. Szkoda!

MXA przez kilka lat miał pickupa Honda Ridgeline.

Szał na samochody dostawcze udowodnił jedno — motocrosser był tak oddany swojemu sportowi, że porzuciłby sedana, coupe, hatchbacka lub samochód sportowy na rzecz metra sześciennego pojemności. Po śmierci furgonetki kierowcy zwrócili się do pickupa. Dlaczego nie? Czy to nie była po prostu furgonetka bez dachu? Sprzedaż pick-upów rozkwitła, gdy sportowcy wszelkiego rodzaju doszli do przekonania, że ​​ich pogoń za lotniarstwem, spływami kajakowymi, kolarstwem górskim czy motocrossem jest ważniejsza niż zapewnienie żonie i Juniorowi odpowiedniej przestrzeni na nogi. Nic wielkiego, pickupy były tanie, mogły być używane do przewożenia artykułów spożywczych i bez problemu mogły przewieźć dwa motocykle na tor.

Tylko zespoły fabryczne opłakiwały śmierć furgonetki, ale nie na długo. Nie dali się przestraszyć OPEC (mieli korporacyjne karty kredytowe). Upadek furgonetki zrodził tylko furgonetkę. Co to jest furgonetka? Jest to większa, mniej aerodynamiczna, pożerająca dinozaury cela więzienna na kołach (dokładnie sześć kół). Furgon został przyjęty przez zespoły fabryczne jako logiczny następca Dodge'a z długim rozstawem osi. Nie żeby zespoły fabryczne nie były w przeszłości kreatywne — próbowały wszystkiego, od ciężarówek z chlebem po dawne furgonetki US Postal Service. Zaczynając od jednej furgonetki na zespół, zespoły rozszerzyły się do jednej furgonetki na zawodnika (i dodatkowej furgonetki na części) i nie minęło dużo czasu, zanim AMA Nationals zaczęły wyglądać jak wersja Penske Truck w kolorze konfetti Dzierżawa.

Tyle rzeczy przeciętny kierowca wyścigowy chciałby mieć w swoim Sprinterze na jeden dzień na wyścigach.

Dziś nie można znaleźć miejsca parkingowego na lokalnym wyścigu SoCal dla wszystkich wciśniętych obok siebie Sprinterów i transporterów podobnych do Sprinterów (90% z nich jest białych). Czy to oznacza, że ​​​​zespoły fabryczne są na testach na torze? Niebiosa nie, mimo że Honda, Yamaha, Kawasaki, Suzuki, KTM, Husqvarna i GasGas są dużymi nabywcami Sprinterów. Przeciętny Sprinter należy do korsarzy, zapracowanych weterynarzy i mini-tatusiów, którzy nie chcą zabierać samochodu do domu i zamkniętej przyczepy na czterogodzinną jazdę Little Johnny GoFast na swoim KTM 65SX na torze Chicken Licks Raceway w środę. Sprinter staje się w latach 90. tak powszechny, jak pickup Datsun w latach 70. Hej, nic wielkiego, można je w pełni wyposażyć w wiele niepotrzebnych narzędzi i stoły robocze, których nie będziesz używać. Co najlepsze, jeśli naprawdę spróbujesz, możesz przecisnąć jeden rower między stołami roboczymi a łóżkiem wbudowanym w ścianę (na drzemki między motos).

Jody wysyłał swoje rowery do Glen Helen ze swoimi przyjaciółmi, a następnie lądował samolotem na parkingu. Kiedy zbudowali tor dla ciężarówek Lucas Oil Off-Road, zabrał mu miejsce potrzebne do startu. 

Drużyna Kawasaki, w ostatecznej grze o jedną przewagę, skazała niedrogi transport rowerowy, kiedy kupiła pierwszą 18-kołową półciężarówkę na torze AMA. Twierdzili, że był znacznie tańszy i mógł wytrzymać dziesięć lub więcej lat (ale kupowali nowe co cztery lata). To była epidemia. Wszyscy starali się nadążyć za Jonesem (mimo że Jones opuścił tor National wiele lat wcześniej). Do Kawasaki dołączył pół Yamaha, pół Suzuki, pół Honda, pół SplitFire, pół Honda Troy, pół FMF i, masz to, trochę pół Johnny GoFast (w końcu do tego czasu przeniósł się do 85 klasa).

Nie byłem więc zaskoczony, gdy Crazy Dave wjechał do boksów 18-kołowym pojazdem. To była platforma NASCAR byłego Dale'a Earnhardta, Jr., która została przekazana przez szeregi World of Outlaws, do Southwest Tour, do jednej z tych start-upów 125 drużyn Supercross i ostatecznie w ręce Dave'a. To było coś pięknego. Miał pomalowane boki „Crazy Dave Racing Team”, chromowane koła, kabinę sypialną, hydrauliczną klapę tylną, wysuwane drzwi skrzynki narzędziowej, lodówkę, strych na drugim piętrze, schowki dla kierowcy i 78 stóp ładowności. Niestety, po 12 próbach umieszczenia go w swoim zwykłym miejscu w dołach, Crazy Dave poddał się i poszedł do domu.

 

\

Może Ci się spodobać

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.