BEST OF JODYS BOX: CZYM BYŁEM, ALE JUŻ NIE JESTEM

Jody Weisel

Kiedyś byłem surferem. Mówię „kiedyś”, ponieważ nie mam czasu, elastyczności ani zainteresowania, które kiedyś miałem w surfowaniu. Nadal mam sześć desek surfingowych na krokwiach mojego garażu (i kilka pianek, które nadal nadają się do użytku, ponieważ guma ma wspaniały moduł sprężystości), ale tak naprawdę straciłem zainteresowanie kulturą surfingu. Kiedyś byłem najnowocześniejszy, brałem udział w konkursach, miałem własny projekt deski surfingowej i miałem wyniosły wygląd, który przybierają 17-latkowie, kiedy myślą, że wiedzą wszystko. Kiedyś byłem wyjątkowy w mojej szkole średniej… potem The Beach Boys zaczęli śpiewać o „Surfing USA”, a każdy koleś z mojej klasy wf był na plaży w następny weekend. Nie powiem, że popularność zrujnowała surfowanie, ale bycie surferem stało się tak fajne, że przestało być fajne (przynajmniej dla mnie). Stał się wielkim biznesem, wielką modą i wielkim wydarzeniem. Dziś robi to około dwóch milionów ludzi. Nie jestem już jednym z nich.

Z drugiej strony, we wczesnych latach 80-tych spotkałem faceta, który nazywał się Richard Cunningham. Miał sklep rowerowy niedaleko mojego domu. Skonstruował dziwny typ roweru zwany Mantis. To był rower górski. W tamtym czasie nikt na świecie nie wiedział, czym jest rower górski (z wyjątkiem kilku hipisów na górze Tam). To było jak motocykl, na którym pedałowałeś. I można było nim jeździć we wszystkich miejscach, w których zakazano motocykli. To był mały sport, w którym uprawiało go około 10,000 20 osób na całym świecie. Nie chodzi o to, że byłem w czołówce kolarstwa górskiego, po prostu znałem faceta, który był… i nauczył mnie lin. Potem kolarstwo górskie stało się wielkim sportem i każdy koleś w moim bloku miał go w swoim garażu. Nie powiem, że popularność zrujnowała kolarstwo górskie, ale bycie kolarzem górskim stało się tak fajne, że straciło swój urok. Dziś robi to około XNUMX milionów ludzi. Nie jestem już jednym z nich.

Zacząłem ścigać się na motocyklach w 1968 roku. Wtedy to był mały sport. Bardzo mały, ale był fenomenalnie zabawny. Nie było motocykli crossowych zbudowanych w Japonii. Jeśli chciałeś być częścią sportu motocrossowego, musiałeś nad tym pracować. Potem ukazał się „On Any Sunday”, Hodaka wypuścił Super Rat, Yamaha stworzyła pierwszy YZ, Honda przedstawiła Elsinore, a każde dziecko na każdej ślepej uliczce podmiejskiej jeździło na motocyklach. Byłem z tym spoko, ponieważ postrzegałem to jako potwierdzenie tego, jak wspaniały jest ten sport. Motocross rozwijał się wykładniczo w latach 1970. Do tego stopnia, że ​​był wielokrotnie większy niż obecnie, ale ponieważ był to nowy sport (sprowadzony do USA dopiero w 1967 r.), wszyscy siedzieli na parterze. Nie narzekaliśmy na to, jak się sprawy mają (bo nie wiedzieliśmy nic lepszego). Potem, kiedy stracił status mody i ustabilizował się, zaczęły nadchodzić zmiany. Niektóre dobre, niektóre złe, ale nigdy nie kierowane przez purystów… zawsze przez przedsiębiorców. Przyszłe władze skupiły się na popularności. Chcieli ocalić coś, czemu nie groziło wyginięcie. Zastosowali więc swoją magię marketingową, aby spróbować przekształcić motocross w NASCAR (słowo kodowe oznaczające zarabianie pieniędzy). Trwają w tym do dziś. Nie myśl, że cnota sportu jest w jakikolwiek sposób związana z tym, ile pieniędzy zarabia jego gwiazdor — w 1968 roku nawet nie wiedzieliśmy, że Roger DeCoster otrzymał zapłatę.

Zbyt duża popularność może nie zrujnować sportu, ale zmienia go… na gorsze. Tradycje założycielskie sportu, historia, zwyczaje, wartości i przekonania wychodzą na jaw. Gdy napływają nowi ludzie, osłabiają czystość celu, nadużywają systemu wartości, zmieniają sposób myślenia, osłabiają determinację założycieli, a następnie sieją spustoszenie w kolejnej modzie. Zanim sprzedawca obuwia w firmie Sears dowie się o najfajniejszej rzeczy — to już nie jest fajne.

Dla osób dołączających nie ma znaczenia, czy sport, w który wskakują (i ostatecznie zmieniają się wraz z ich niezwiązanymi z podstawowymi wartościami) zachowuje swoją czystość, ponieważ są tylko pasażerami w modnym autobusie – i będą wysiadać w następnym „gorącym” stacja.

NOWI JEŹDŹCY WCHODZĄ I WYCHODZĄ Z SPORTU CO TRZY LUB CZTERY LATA. DLA ICH WSZYSTKO MAJĄCE WIĘCEJ NIŻ ROK TO BARDZO STARE. DODATKOWO KAŻDA GŁOŚNIE REKLAMOWANA ZMIANA JEST ROZLICZANA JAKO SŁUŻĄCA „DOBRZE SPORTU” — NAWET JEŚLI TAK NIE JEST.

Jak to wszystko wygląda w realnym świecie? Zmiany na gorsze są praktycznie niewidoczne. Sport zmienia się trochę każdego dnia, a ponieważ jest to sport młodzieżowy, bardzo niewiele osób wciąż aktywnie zaangażowanych pamięta, skąd się wziął. Nowi jeźdźcy wchodzą i opuszczają ten sport co trzy lub cztery lata. Dla nich wszystko, co ma więcej niż rok, jest bardzo stare. Dodatkowo, każda bardzo reklamowana zmiana jest rozliczana jako „dla dobra sportu” – nawet jeśli tak nie jest. Kiedy długość motos została skrócona z 40 minut do 30 minut, powiedziano masom, że ma to sprawić, że sport będzie bardziej smaczny dla mas (te same masy, które, jak twierdzili, nie mogły wytrzymać dodatkowych 15 minut motocrossu, ale siedział przez cztery godziny i oglądał mecz baseballowy). To wszystko było klapsem.

Motocross to, bez względu na to, jak go pokroisz, sport wytrzymałościowy. Został opracowany w celu sprawdzenia fizycznego i mechanicznego przygotowania człowieka i maszyny. Skrócenie motos jest jak przebiegnięcie 15-milowego maratonu (i uwierz mi, kiedy mówię, że istnieją potężne siły, które chcą jeszcze krótszych motos lub, co gorsza, formatu jednego moto). Kiedy zmieniono długość motos, ze strony purystów rozległy się okrzyki protestu, ale zostali zmarginalizowani, nazywając ich „starą szkołą”.

Nie mogę wymyślić większego komplementu niż bycie „starą szkołą”. Dla mnie stara szkoła nie ma nic wspólnego z wiekiem osoby, ale z tym, czy wierzy w długie motory, wyboiste tory, więcej wyścigów kół na ziemi, mniej monotonnych skoków i więcej szacunku dla tradycji tego sportu. Zadaj sobie te pytania? Wolisz się ścigać czy bawić się w wyścigi? Czy oceniasz tor na podstawie liczby skoków lub jakości jego brudu? Czy pominąłbyś wyścig awaryjny, aby pojechać na tor z mniejszą frekwencją, ale dłuższymi motos? Czy uważasz, że relacje telewizyjne zmieniły choć na jotę rozmiar lub zasięg naszego sportu? Czy masz nadzieję, że motocross stanie się kolejnym wielkim sportem, takim jak NASCAR?

Nie mylmy, o co chodzi w naszym sporcie, z grubością portfela jakiegoś faceta, którego nie znasz.

 

 

Może Ci się spodobać

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.