NAJLEPSZE Z PUDEŁKA JODY: MÓJ SILNIK PRZYPOMINAŁ SZYSZKĘ SIEDZĄCĄ NA ARBUZIE

Jody Weisel

Kiedy zacząłem ścigać się pod koniec lat 1960., nie było prawdziwych minicykli, a większość kierowców jeździła na wielkich brytyjskich czterosuwach. Och, nie narzekam, bo miałem szczęście, że urodziłem się w czasie, który pozwolił mi rozpocząć karierę w tym samym czasie, co początek pierwszej ery dwusuwów. Mówię „pierwsza era dwusuwów”, ponieważ jeśli ten sport ma być kontynuowany w przyszłości, musi ponownie opracować nową generację tanich, łatwych w utrzymaniu i dających radość z jazdy motocyklach terenowych. Wiem, że gdybym został zmuszony do ścigania się na BSA, Matchless czy Triumph, nigdy nie zostałbym motocrossowcem. Moja kariera wyścigowa była możliwa dzięki dostępności niedrogich rowerów typu dirt bike.

Mój ojciec kupił mi pierwszy motocykl. Był to używany dwusuwowy 125 włoskiej produkcji. Nie był to rower terenowy, ale nie zajęło mu wiele czasu, aby zmienić go w jeden… bardzo kiepski. Moja 125 pochodziła z fabryki Benelli, ale została sprzedana przez Montgomery Wards (i na dowód tego miała oznaczenie „MW” na pokrywie zapłonu). Miał trzybiegowy, dwusuwowy silnik, który przypominał szyszkę sosny osadzoną na arbuzie. Ściganie się w Montgomery Ward/Riverside/Benelli było całkowicie przyjemnym ćwiczeniem w daremności — było to możliwe tylko dzięki nieudolności moich konkurentów Triumph Cubs, Parilla 125 Scramblers i BSA Bantams.


Silnik pierwszego motocykla terenowego Jody przypominał szyszkę sosny na szczycie arbuza.

Potrzebowałem lepszego roweru, jeśli chciałem się gdziekolwiek dostać, ale mój tata nie był zachwycony, że rozebrałem Monkey Ward's 125 do niezbędnych elementów. Powiedział, że gdybym chciał nowy rower, musiałbym go kupić sam. Oszczędzałem i skrobałem, żeby kupić używanego Sachsa 125 od znajomego, który próbował ścigać się i nie podobało mu się to, za 300 dolarów. Sachs 125 to rzecz piękna. Sachs był również właścicielem DKW, a później przemianował wszystkie Sachs 125 na DKW, ale wszystkie miały silniki Sachs (słynące z sześciobiegowych skrzyń biegów z 12 zerami).

WZROCZYŁEM NA HODAKĘ. TERAZ MOŻESZ ZOBACZYĆ, DLACZEGO NIE BYŁEM NA WIELKIE RYBY JAK HONDA. ODPOWIEDŹ JEST PROSTA, DO PÓŹNEGO 1973 ROKU HONDA NIE WYPRODUKOWAŁA MOTOCROSSÓW DWUSUWOWYCH.

Z Sachsami podpaliłem świat (to był bardzo mały świat). To był prawdziwy rower wyścigowy i uczynił ze mnie prawdziwego zawodnika. A fakt, że sam go kupiłem, miał dwa efekty. Po pierwsze, sprawiło, że poczułem się niezależny od ojca, a po drugie, że mój tata poczuł się niezależny od konieczności płacenia za mój motocyklowy nawyk. Jeśli chciałem iść dalej, musiałem zawrzeć jakąś umowę… albo pracę. Poszedłem szukać sponsorów. Skupiłem się na Hodace. Teraz możesz się zastanawiać, dlaczego nie celowałem w dużą rybę, taką jak Honda. Odpowiedź jest prosta, Honda nie wyprodukowała dwusuwowych motocykli motocrossowych aż do końca 1973 roku. Nie miałem zamiaru wracać, aby spróbować zmodyfikować czterosuwową Hondę SL100 w motocykl motocrossowy. Mój lokalny dealer, który sprzedawał około sześciu różnych marek, powiedział, że zawrze mi umowę na Hodakę Super Rat, da mi darmową koszulkę i 10% zniżki na części. Dałem mu 425 dolarów (wykreślił 70 dolarów z listy) na nowiutki rower, a reszta to historia – nie historia świata, ale historia osobista.

Moje życie w wyścigach było możliwe dzięki dostępności niedrogich motocykli. Wszedłem do sportu, objąłem go, przetestowałem 2000 motocykli w swojej karierze i spędziłem życie w motocrossie, ponieważ sport mnie obejmował. Był to sport, na który mogli sobie pozwolić nastolatki – nawet te bez faktycznej pracy. Wiem, o czym myślisz. Można by pomyśleć, że motocykl za 425 dolarów 50 lat temu kosztowałby mniej więcej tyle samo, co nowy motocykl dzisiaj. Nie prawda! Nawet nie blisko. 425 dolarów, które wtedy wyłożyłem, byłoby warte 2350 dolarów w dzisiejszych dolarach. Nawet gdybym zarobił pieniądze i zapłacił dwa razy więcej – to i tak przełożyłoby się dzisiaj na 4400 dolarów.

NOWOCZESNI NABYWCY NIE KUPUJĄ MASZYNY, KUPUJĄ STYL ŻYCIA. CHCĄ NAJLEPSZEGO ROWER, KTÓRY MOGĄ KUPIĆ, Z NAJWIĘKSZYM CACHETEM PROFESJONALIZMU.

Dzisiejsze ceny motocykli nie liczą się, jeśli chcemy, aby motocross nadal się rozwijał. Możemy się spierać o to, dlaczego w dzisiejszym klimacie biznesowym rzeczy kosztują więcej, ale każdy produkt ma punkt krytyczny. Punktem krytycznym jest moment, w którym cena przekracza pożądanie. Moim zdaniem jesteśmy teraz bardzo blisko tego. Gdybym znów był młody i głupi, najtańszy konkurencyjny motocykl crossowy o pojemności 125 cm6500, jaki mógłbym kupić, kosztowałby mnie XNUMX dolarów.

Nie chcę, aby ludzie myśleli, że rozwiązaniem jest zbudowanie większej liczby dwusuwów, nawet jeśli ich budowa kosztuje mniej i logicznie mniej kupuje, ponieważ jeśli je zbudujesz, nie przyjdą. Współcześni nabywcy nie kupują maszyny, kupują styl życia. Chcą najlepszego roweru, jaki mogą dostać, z największym możliwym profesjonalizmem. Gdy James Stewart odłożył swój KX125 i przesiadł się na KX250F, sprzedaż dwusuwów poszła w górę.

Sport, od producentów przez promotorów po zespoły wyścigowe, musi stać za ideą rozwoju sportu, w przeciwnym razie staną się królami bardzo małych lenn. Nie ma wątpliwości, że nieustanna fala przepisów AMA, które faworyzowały czterosuwy nad dwusuwami, to drewniane kolce w sercu niedrogich wyścigów. I za każdym razem, gdy mocarstwa odmawiały włączenia tanich wyścigów do głównych serii Pro – sprawiały, że przystępne cenowo rowery były mniej prawdopodobne.

Dziwne, że promotorzy poparli niewzrostową dziedzinę, taką jak Women's Pro motocross, ale nie coś, co powiększyłoby bazę daleko poza 30 kobiet. Jeśli sport chce sprzedawać więcej motocykli, zaangażuj więcej ludzi i ocal przyszłość, muszą wspierać serię dwusuwów 125 cm125 na poziomie AMA National. Jeśli umieścisz dwusuwy 16 cm21 w prime time, napiszesz zasady awansu, które wypełnią bramki startowe konkurencyjnymi kolarzami w wieku od XNUMX do XNUMX lat, ożywisz tanie wyścigi na każdym lokalnym torze w kraju. A kiedy tworzysz niedrogie rowery o wysokim profilu, czynisz je częścią stylu życia. W tej chwili dwusuwy są marginesem i jeśli to się nie zmieni, sam sport za kilka lat będzie marginesem.

Mój tata kupił mi używany Montgomery Ward's Riverside 125, ponieważ nie rozwalił rodzinnego barana — nie kupiłby mi roweru, który kosztowałby 12 razy tyle.

 

Może Ci się spodobać

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.